


Wiedziałam, że nigdy nie będzie miała dzieci
Olena Morozowa
Po raz pierwszy zaczęłam myśleć o śmierci, gdy miałam siedem lat.
W tamtych czasach słowo to było dla mnie czymś bardzo tajemniczym, dziwnym i przerażającym.
Pamiętam, że często myślałem o tym, by stać się nieśmiertelnym.
Mniej więcej w wieku 12-13 lat rozpaczliwie nie chciałam dorosnąć. Chciałam pozostać małą dziewczynką. Moje osobiste dorastanie i starzenie się innych naprawdę mnie przerażało.
Jednak wydarzenia miłosno-przygodowe i sprawy domowe nieco przesunęły moje zainteresowania. Aż do pewnego dnia, kiedy szłam z moim najstarszym synem Saszką, który miał wtedy 4 lata, za rękę ścieżką na podwórku naszego kompleksu mieszkalnego i nagle zatrzymałam się, zrobiło mi się niedobrze, a w mojej głowie pojawiła się myśl: "Jak to się dzieje, u licha? Tak właśnie żyją ludzie, żyją i umierają".
A piętnaście minut później zadzwonił do mnie mąż i powiedział: "Twoja siostra odeszła".
Przeżyłam szok i moja psychika pozostała w nim dość długo, bo osiem dni później urodziłam córeczkę i bardzo chciałam cieszyć się macierzyństwem, a nie przeżywać żałobę. Więc mój żal był zachowany we mnie, nie mogłam się wtedy pogodzić z jej śmiercią...
Minęło dziesięć lat, a ja poczułam potrzebę zrobienia projektu poświęconego pamięci mojej młodszej siostrze. Projekt o odkrywaniu mojej osobistej relacji ze śmiercią poprzez świadomość jej zgonu.
Tworząc ten projekt, chciałam przeżyć i uwolnić się od zamrożonej we mnie traumy, zbadać swoją wrażliwość na odległe wydarzenia, intuicję i dziecięce przeczucia dotyczące tego, że moja siostra nigdy nie będzie miała dzieci, zastanowić się nad pojęciami życia i śmierci, rzeczywistości i iluzji, stanu zabawy w jej różnych przejawach.
Większość zdjęć z kulminacyjnej (czerwonej) części projektu została wykonana po 24 lutego.
Fotografie te są jednocześnie refleksją nad wydarzeniami na Ukrainie, które wywarły na mnie bardzo silny wpływ oraz wzbudziły i uaktualniły we mnie dawne traumy.

